
Już od końca stycznia 1920 r. wszystkie niemieckie partie polityczne rozpoczęły na obszarach plebiscytowych jednomyślną, głośną akcję propagandową pod hasłem: „Wir sind Deutsche und bleiben Deutsche!” (Jesteśmy i pozostaniemy Niemcami!). Atmosferę panującą w Malborku i okolicach oddają słowa Jana Ignacego Cieślaka (1899-1986): „Tymczasem w Malborku Komitet Plebiscytowy wraz z Radą Ludową przygotowywał się do pierwszego publicznego wystąpienia. Zebranie miało się odbyć 29 lutego 1920 r. na sali „Strzelnicy”. Sala zapełniła się ludźmi, ale Niemcy już naprzód zorganizowali bojówki i postanowili nie dopuścić do odbycia zebrania. Zaraz po zagajeniu rozpoczęły się okrzyki: „Po niemiecku mówić”, „Precz z Polakami”, następnie wyzwiska, a potem bojówki rozbiły zebranie, a upatrzonych Polaków biły (…). Wielu Polaków wtedy poturbowano. Jednym z najwznioślejszych przeżyć w czasie plebiscytu była wspaniała manifestacja 3-majowa w dniu 2 maja w Sztumie. Nas, działaczy plebiscytowych, a szczególnie Polaków przybyłych z Malborka podniósł na duchu i napełnił wiarą w zwycięstwo widok tysięcy Polaków kroczących w pochodzie. Niemcy w odwet za Sztum, w dwa tygodnie później urządzili w Malborku tak zwany „dzień niemiecki”; znów posprowadzano Niemców z sąsiednich powiatów oferując bezpłatny przejazd, obfite wyżywienie i atrakcyjne widowiska. Sprowadzono orkiestry, teatr z Berlina, udekorowano domy, powywieszano hasła” (T. Swat, B. Koziełło-Poklewski, Wspomnienia plebiscytowców). Wspomniany „Dzień niemiecki” („Deutschen Tag”) zorganizowano w dniu 20 czerwca. Swoją przynależność narodową demonstrowało wówczas w Malborku ponad 30 tysięcy Niemców.
Szczególnie aktywną działalność w tych dniach przejawiał burmistrz Bernhard Pawelcik (1880-1970) i szef miejscowego oddziału partii Centrum, proboszcz fary św. Jana, Franz Pingel (1872-1955). Jak donoszono do Warszawy: „Malbork. Agitacja niemiecka sięga do wszystkich warstw społeczeństwa i znajduje najgorliwszych propagatorów w obozie katolicko – centrowym. Jednym z najgorliwszych szerzycieli germanizmu jest ksiądz proboszcz Pingel. Objeżdża on stale prowincję. Heimatschutz wręczył mu ostatnio 10 000 marek na agitację. Na zebraniach katolickich przemawia on przeciwko Polsce (…) kontragituje przeciwko akcji naszej „Ratujcie dzieci” (Ł. Sobczak, „Polska kradnie ci konia i krowę”. O propagandzie plebiscytowej). Propaganda niemiecka wykorzystując fakt, zbliżania się armii radzieckiej do Warszawy głosiła, że Polska jest „krajem tymczasowym”, skazanym na ponowną niewolę. Niemców z obszarów plebiscytowych straszono też możliwością przymusowego poboru do wojska polskiego w celu obrony terytorium kraju.
Zdając sobie sprawę z tego, że powiat malborski zamieszkiwali w 90 proc. Niemcy, działacze polscy starali się prowadzić akcję agitacyjną także wśród nich. W związku z tym kilku wstąpiło do Komunistycznej Partii Niemiec, aby pracować tam na rzecz sprawy polskiej. Inicjatywa ta, jak wspominał Ignacy Górzyński (1894-1978): „nie dała pomyślniejszych rezultatów, ponieważ na każdym kroku wytykano nam fakt prowadzenia wojny przeciw Rosji Sowieckiej. Z tego samego względu rozlepianie i rozrzucanie niezliczonej ilości materiału agitacyjnego jak broszury, ulotki, plakaty oraz kolportaż w niemieckim języku wydawanej gazety „Der Weckruf in Osten” nie odnosiło skutku” (T. Swat, B. Koziełło-Poklewski, Wspomnienia plebiscytowców).


