
Na początku XX wieku na świat przychodziło pokolenie, z którego wyrośli młodzi działacze na rzecz polskości Powiśla. Jednym z nich był urodzony w Laskowicach koło Prabut Franciszek Wieczorek, z zawodu murarz, który wraz z rodzicami zamieszkał w Miranach (obecnie Mirowice) w powiecie sztumskim. W czasie plebiscytu miał zaledwie 16 lat, nie mógł więc oddać swego głosu na Polskę, tak jak 68 % głosujących z jego miejscowości. Jednak już w latach dwudziestych zaangażował się w działalność społeczno-oświatową na Powiślu, w następnym dziesięcioleciu będąc już w sztumskim zarządzie Towarzystwa Młodzieży. Liczne fotografie ukazują go jako członka Związku Polaków w Niemczech.
O jego żywym zainteresowaniu sprawami polskiej młodzieży świadczy napisany przez niego, w maju 1932 roku, list do redakcji Gazety Olsztyńskiej, gdzie opisuje niekorzystne zmiany spowodowane podporządkowaniem lokalnych oddziałów towarzystw młodzieżowych centrali Związkowi Polaków. Wieczorek podkreśla tam, że Zw. Polaków traktuje teren Prus Wschodnich a przede wszystkim sprawy młodzieży na Powiślu, po macoszemu, odbierając im inicjatywę i samodzielność pracy. Jako długoletni pracownik wśród młodzieży znam pracę od dawna i widzę obecne beznadziejne położenie, jednocześnie opisując jak prężnie działały one dotychczas.
Franciszek Wieczorek zakładał polskie biblioteki, osobiście prowadząc miejscową bibliotekę w Miranach, w latach 1933-1937. Był też zaangażowany w rozwój ducha sportowego. Jako lider rowerowych wycieczek krajoznawczych, oraz członek zarządu ZPwN często podróżował do Polski. W 1935 roku pokierował grupą kolarzy, którzy wyruszyli ze Sztumu do Warszawy. Na zlotach Polonii w stolicy nosił sztandar Ziemi Malborskiej.
Przez swe zaangażowanie Wieczorek był śledzony przez niemiecką policję już od końca lat dwudziestych. Jego częste wyjazdy były pretekstem aby oskarżyć go o szpiegostwo dla Polski. Został aresztowany po powrocie z Warszawy w 1937 roku. Kolejne lata jego życia to pięcioletni areszt, pobyt w obozach koncentracyjnych w Sachsenhausen, Dachau, Mauthausen i Linzu, oraz leczenie w austriackim szpitalu. Powracając do Polski pod koniec lat czterdziestych, z mocno nadszarpniętym zdrowiem przeżył tylko parę lat, umierając na gruźlicę w 1954 r.




